piątek, 16 maja 2014

Rozdzial czternasty

Przepraszam, ze pisze to na początku ale wiem, że na końcu notek zazwyczaj nie czytacie.
Jestem szczęśliwa i smutna jednocześnie.
Szczęśliwa - bo to ff ma już ponad 10,000 odwiedzin za co wam tak cholernie dziękuję matko.
A smutna - co rozdział jest coraz mnie komentarzy.
Na samym początku było ich 44 a teraz są zaledwie 12.........
Pewnie myślicie sobie, że znów narzekam ale kurcze, wasze opinie na temat tego ff są dla mnie w chuj ważne, dlatego wam się tak o komentarze proszę.
Informuje jakieś 50 osób, a komentarzy jest około 12, a co gorsza cały czas ich ubywa.
Czy to ff się wam znudziło? Bo jeśli tak to po prostu to napiszcie, wezmę to sobie do serca i postaram się coś zmienić, a w najgorszym wypadku, jak aż tak okropne ono jest, po prostu przestanę pisać..
Przepraszam, że znów narzekam, nienawidzicie mnie za to, wiem haha
I takie pytanko - Chcecie, abym dodawała przed rozdziałem link do piosenki, przy której pisze dany rozdział, czy raczej wam to nie odpowiada? Bo szczerze, mi to obojętnie, wasz wybór.

Kocham was skarby xo 




Ed Sheeran - All Of The Stars


Powoli otworzyłam oczy, po czym zamrugałam kilka razy powiekami. Słońce wpadające przez odsłonięte okno padało prosto na moja twarz. Przyłożyłam dłoń do oczu i potarłam je.
- Nareszcie się księżniczka obudziła. - usłyszałam, przez co podskoczyłam w miejscu. Szybko usiadłam i spojrzałam na człowieka, który wypowiedział te słowa. Harry. Mogłam się domyślić, że jestem u niego.
- Spierdalaj. - syknęłam, układając usta w cienką linię.
- Mogłabyś być grzeczniejsza. - wywrócił oczami, siadając na fotelu obok kanapy, na której byłam.
- Mógłbyś być mądrzejszy. - odszczeknęłam. Brunet spiorunował mnie wzrokiem, a ja próbowałam zachować powagę i nie wybuchnąć śmiechem. W końcu odwróciłam głowę i rozejrzałam się po pomieszczeniu, poszukując Nathana, który, jak podejrzewam, również tutaj był.
- Poszedł do sklepu. - usłyszałam odpowiedź na moje niezadane pytanie. Czy on do cholery umie czytać mi w myślach, czy jak? Przytaknęłam głową na znak zrozumienia i z westchnieniem opadłam ponownie na poduszki. Znów byłam w jego domu, znów pod jego kontrolą. No do kurwy nędzy, czy ten człowiek nie może dać sobie w końcu spokoju?
Przez pewien czas wpatrywałam się w sufit, czasami kątem oka spoglądając na chłopaka, który pochłonięty był oglądaniem jakiegoś durnego filmu w telewizji. Po chwili usłyszałam chrzęst otwieranych, a później zamykanych drzwi. Podniosłam głowę, aby zobaczyć, czy to Nathan wrócił. Nie pomyliłam się. Wchodził właśnie do kuchni, by rozpakować niewielkie zakupy. Zacisnęłam mocno zęby, aby z moich ust nie wyleciały obelgi kierowane w jego stronę po tym, co zrobił. Nie miałam ochoty się z nim kłócić, ale wiedziałam też, że muszę mu powiedzieć, co o tym wszystkim sądzę. Usiadłam, prostując plecy i skrzyżowałam ręce na piersiach. Muszę to gówno jakoś przetrwać. Dam radę. Muszę dać radę. W końcu to właśnie obiecałam Liv. Nie miałam jeszcze żadnego pomysłu, także postanowiłam na chwilę obecną robić to, co będzie mi kazano.
- Kupiłem pizze. - oznajmił obojętnie blondyn, wchodząc do salonu i kładąc opakowanie na stół. Wpatrywałam się w telewizor, udając, że nie słyszałam tego, co właśnie powiedział.
- Dzięki. - wymamrotał Harry, otwierając pudełko i biorąc kawałek ciasta do dłoni. Byłam strasznie głodna i aż ściskało mnie w żołądku, gdy patrzyłam na to jedzenie, ale nie miałam zamiaru tego zjeść. Pokręciłam głową i znów wlepiłam wzrok w ekran.
- Nie masz zamiaru jeść? - zapytał mój były przyjaciel.
- Nie. - odparłam chłodno, wstając.
- A ty gdzie? - za chwilę obok mnie znalazł się brunet.
- Idę do łazienki. Co, tego też mi zakażesz? - spytałam sarkastycznie.
- Ostatnio też szłaś do łazienki, a kurwa jakoś cię tam potem nie zastałem. - uśmiechnęłam się zwycięsko na samą myśl o mojej uciecze, ale szybko pokręciłam głową i spojrzałam na niego.
- No to nie wiem, hm. Wyślij może swojego kochanego przyjaciela, aby poszedł za mną i patrzył jak sikam. - sarknęłam, wywracając oczami.
- Nathan, idź z nią. - odwrócił się do niego i skinął na mnie głową.
- No chyba sobie żartujesz. - pisnęłam. On był niepoważny. - Jesteście pojebani. - warknęłam i czym prędzej wyszłam z salonu, kierując się do łazienki. Kiedy znalazłam się przed drzwiami pomieszczenia, położyłam dłoń na klamce, jednak silna ręka, które chwyciła moje przedramię powstrzymała mnie przed otworzeniem miejsca do którego szłam. Podniosłam wzrok na blondyna, a moja twarz przybrała obojętny wyraz.
- Co, głowę chcesz mi trzymać? - wywróciłam oczami, próbując ponownie dostać się do toalety, ale i tym razem nie zakończyło się to sukcesem.
- Vivian, porozmawiaj ze mną. - oczy blondyna skanowały każdy szczegół mojej twarzy.
- Nie mamy o czym rozmawiać Nathan. - skwitowałam.
- Kurwa, wysłuchaj mnie w końcu. - tym razem ton jego głosu był ostrzejszy. Spojrzałam na niego.
- A co chcesz mi powiedzieć? ''No Viv, przepraszam, że cię porwałem i pozbawiłem przytomności, ale to wszystko dla twojego dobra.''? - powiedziałam, udając jego głos. - Wiesz co? W dupie to mam. Ufałam ci. Ufałam ci jak jasna cholera, a ty to wykorzystałeś i zniszczyłeś. Myślałam, że mogę na tobie polegać. Jak widać, myliłam się.
- Możesz na mnie polegać. - pokręciłam z niedowierzaniem głową, próbując powstrzymać łzy, które cisnęły mi się do oczu.
- Zniszczyliście mnie. Ty i on. Zabraliście mi wszystko. Wiedziałeś, jak długo próbowałam ułożyć sobie życie po wypadku. Widziałeś jak płacze, jak nie mogę sobie z tym wszystkim poradzić. A gdy w końcu mi się to udało, robisz mi takie świństwo. Nienawidzę cię. Jesteś potworem. - wydukałam, pozwalając kilku słonym kroplom spłynąć po moich policzkach. Wyrzuciłam to z siebie, w końcu powiedziałam co leżało mi na sercu.
- Kiedyś ci to wszystko wyjaśnię, obiecuje. - jego głos drżał. Otarłam policzki i wzięłam głęboki wdech.
- Nie chce żadnych wyjaśnień. Już dla mnie nie istniejesz, rozumiesz? Jesteś dla mnie nikim, nie chce cię znać. - pisnęłam, szybko otwierając drzwi i zamykając je na klucz.
- Vivian, Vivian proszę! - nieustannie pukał w drzwi, próbując je otworzyć.
- Nienawidzę cię. - szepnęłam bardziej do siebie, osuwając się na ziemie i opierając o zimne płytki. Nie tamowałam już łez. Swobodnie wypływały z moich oczu, mocząc bluzkę. To wszystko mnie przerosło. Naprawdę mu ufałam. Nigdy nie pomyślałam, że mógłby zrobić mi coś takiego. Po kilku chwilach pukanie ustało. Wstałam z miejsca i podeszłam do lustra. Dotknęłam delikatnie dłonią zaczerwienionego miejsca na szyi. Pamiątki po niedawnych wydarzeniach. Nie bolało, nie piekło. Ale przywracało te wszystkie wspomnienia. Ugryzłam się w policzek, próbując nie wybuchnąć histerycznym płaczem. Nie mogę się poddać. Muszę się wziąć w garść. Dla Liv. Dla rodziców. Przemyłam twarz letnią wodą i wytarłam ją w ręcznik. Wzięłam kilka długich wdechów, by po chwili wyjść z łazienki i znaleźć się z powrotem w salonie.
- C-co chcecie teraz ze mną zrobić? -  zapytałam dość niepewnie, patrząc na bruneta. Unikałam wzorku Nathana. Naprawdę nie chciałam mieć z nim nic do czynienia.
- Za dwadzieścia minut wyjeżdżamy załatwić pewną sprawę. Tu masz swoje ciuchy. Ubierz się jakoś. - złapałam torbę, która została rzucona w moim kierunku. Dlaczego nie dziwił mnie fakt, że mieli moje ubrania?
- Jaką sprawę? - dociekałam.
- Dowiesz się na miejscu. - odparł oschle, wystukują coś na klawiaturze telefonu.
- Chce wiedzieć teraz. - powiedziałam pewniej, zaciskając dłonie w pięści na materiale.
- Dowiesz. Się. Potem. - wycedził przez zęby, widocznie wkurwiony moją ''ciekawością''. Wolałam bardziej nie denerwować go tym wszystkim, więc po prostu odpuściłam i mierząc go uprzednio chłodnym spojrzeniem, wyszłam z pokoju i poszłam w kierunku sypialni. Wyrzuciłam wszystkie ubrania na łóżko i zaczęłam je przeglądać. Nie wiedziałam jaką sprawę mają do załatwienia, więc nie wiedziałam też, jak mam się ubrać. Postawiłam na swobodę. Szybko przebrałam się w niebieską, luźną bluzkę, jasno niebieskie rurki i granatowe baleriny. Włosy zaczesałam w warkocza, który przerzuciłam sobie na prawe ramie. Musnęłam maskarą rzęsy i byłam gotowa. Spakowałam z powrotem ciuchy do torby, którą wrzuciłam pod łóżko. Wyszłam z pokoju, stawiając powoli kroki, po czym weszłam do salonu. Odchrząknęłam, gdy żaden z chłopaków nie zwrócił na mnie uwagi.
- Możemy już jechać? - spytałam zirytowana, gdy się do mnie odwrócili. Na twarzy Harry'ego pojawił się mały uśmiech, gdy zmierzył mnie od góry do dołu ciekawskim wzrokiem. Wywróciłam oczami.
- Nieźle wyglądasz. - szepnął mi do ucha, gdy przechodził obok mnie.
- Dzięki. - burknęłam, idąc za nim. Po chwili, wszyscy siedzieliśmy w jego samochodzie. Oczywiście nie obyło się bez mojej ''ochrony''. Jak na złość Nathan musiał usiąść ze mną na tyłach. Cholera jasna, zero prywatności!
Cała droga minęła nam w zupełnej ciszy. Jedyne co umilało nam czas, była muzyka płynąca z radia. Odetchnęłam z ulgą, gdy wyszłam z samochodu i stanęłam na świeżym powietrzu. Rozejrzałam się po miejscu, w którym się znajdowałam. Nie rozpoznawałam tej dzielnicy. Zmarszczyłam brwi, idąc za chłopakami. Kierowaliśmy się w stronę jakiejś nieznanej mi kawiarenki. Weszliśmy do środka, zajmując miejsca przy oknie.
- Teraz się dowiem jaka to sprawa? - zaczęłam, stukając palcami o stolik.
- Zawsze jesteś taka ciekawska? - zironizował Harry, na co wywróciłam teatralnie oczami.
- Spieprzaj. - splunęłam, rozglądając się po pomieszczeniu. Moją uwagę przyciągnął mężczyzna, który właśnie wszedł do środka. Skanował ludzi w kawiarence, jakby kogoś szukał. Gdy spojrzał w naszym kierunku, cwaniacki uśmiech pojawił się na jego twarzy. Zaczął iść w naszym kierunku. Stanął obok naszego stolika, mierząc mnie spojrzeniem.
- Styles. Shay. - powiedział chłodno. Jego głos był niski. Wyglądał na jakieś niecałe trzydzieści lat.
- Farewell. - odparł obojętnie brunet, nie szczycąc mężczyzny nawet jednym spojrzeniem.
- Macie to, o co was prosiłem? - czego taki facet mógłby od nich chcieć? Harry spojrzał na Nathana i kiwnął głową na faceta. Blondyn wstał i podał mu jakąś kopertę.
- Odliczone? - zapytał, chowając ją do kieszeni.
- Tak. Teraz ty dawaj to, o co ja prosiłem. - skwitował chłopak, odwracając się w jego kierunku. Po chwili gruba siatka, w której schowane były jakieś papiery, wylądowała na stole.
- Lubię robić z tobą interesy, Styles. - odparł mężczyzna z cwaniackim uśmieszkiem. - To twoja nowa dziwka? - spytał, wskazując wzrokiem na mnie. Zachłysnęłam się powietrzem. Dziwka? Że co kurwa proszę.
- Nie jestem dziwką. - warknęłam głośniej niż miałam w zamiarze. Chłopacy wytrzeszczyli na mnie oczy.
- Viavian.. - zaczął blondyn, jednak ja już stałam na nogach. Nie pozwolę sobie, żeby ktoś tak mi ubliżał.
- Inna niż wszystkie widzę. - powiedział spokojnie, wzruszając ramionami.
- Pierdol się. - syknął Harry, chwytając mnie za rękę i zmuszając do powrotnego zajęcia mojego miejsca. - Spierdalaj Farewell. - spiorunował mnie wzrokiem, a po chwili usłyszałam jak drzwi od kawiarenki się otwierają i zamykają. Spojrzałam w ich kierunku, jednak jedyne co zdążyłam zauważyć to czarna skórzana kurtka mężczyzny, który przed chwilą nazwał mnie bezczelnie dziwką Harry'ego.
- Co to miało być? - zaczął swój wykład, jednak nie miałam zamiaru mu an to odpowiadać.
- Co to? - wskazałam na papiery leżące przed nami.
- Odpowiedzi. - odparł spokojnie.
- Odpowiedzi? - zdziwiłam się. Myślałam że będą tam jakieś dane czy coś, a to jakieś odpowiedzi?
- Odpowiedzi na wszystkie pytania.

18 komentarzy:

  1. super rozdzial czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  2. tak więc sie dowiemy co to za odpowiedzi, ale jak zwykle urwalas rozdzial w takim momencie :p czekam na nastepny :) @sylwiaam95

    OdpowiedzUsuń
  3. co raz ciekawiej *-*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeju jaki cudowny!!
    Już nie mogę się doczekać co będzie w następnym rozdziale, jakie będą odpowiedzi..
    a co do notki na górze to uważam, że powinnas pisać dalej to opowiadanie i nic nie zmieniać. :) xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdzial jest swietny!! Jak kazdy. Balam.sie na poczatku i mialam lzy w oczach jak Viv plakala.
    To ff jest naprawde cudowne. Mam kilka swoich ulubionych i to jest jednym z nich. Bardzo ie ciesze ze jw pszesz,mi si nic nie znudzilo. Dalej jest tak swietne jak na samym poczatku!! @cleverhazza

    OdpowiedzUsuń
  6. super rozdział ! czekam na kolejny ! < 3 @julaaa1d

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialny *____*
    C.

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny :) J xxxx

    OdpowiedzUsuń
  9. 😍💚💙💜💛 cudowny ♡

    OdpowiedzUsuń
  10. No nie!
    Jak możesz używać w takim momencie?!
    Jestem taka ciekawa co to za "odpowiedzi"
    Ten fanfic robi się taki ciekawy.
    Serio,idzie ci coraz lepiej.
    Cóż...życzę weny i z niecierpliwością czekam na następny rodział.

    OdpowiedzUsuń
  11. Piszesz coraz lepiej.
    Masz duży zasób słownictwa co w połączeniu z ciekawa fabuła tworzy coś świetnego.

    OdpowiedzUsuń
  12. Nadal czekam na jakiś moment Vivian i Harrego.
    Jak to by się wogóle nazywało?Hivian?
    Haha nie raczej nie.Mam nadzieję że już nie długo pojawi się kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  13. Jest mi bardzo szkoda Vivian ale będę spokojnie czekać na czas w którym Hazz przestanie być takim dupkiem.
    Jestem bardzo ciekawa dalszych wydarzeń.
    Rozdział uważam za udany. :-)

    OdpowiedzUsuń
  14. kiedy kolejny rozdział ?

    OdpowiedzUsuń
  15. Uwielbiam to ff, każdy kolejny rozdział jest lepszy od poprzedniego. Martwi mnie jedynie to czemu tak długo nic nie dodajesz, ale nie szkodzi będę czekała tak długo jak będzie trzeba :) Pozdrawiam i życzę Ci dużo weny i nowych pomysłów :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Woow
    Boskie
    Zaczęłam czytać wczoraj i skończyłam
    Teraz bede czytała i komentowała na pewno xx

    OdpowiedzUsuń